Od samego początku ta impreza zapowiadała się inaczej niż każda inna.
Każdy, kto choć trochę zna wyjątkowo specyficzny klimat obszaru Międzygminnego
Związku Komunikacji Pasażerskiej w Tarnowskich Górach doskonale wie,
o co chodzi. Ale po kolei...
Już w lecie 2001 roku zapoznałem się z kierowcą autobusu MAN SÜ240,
kursującego regularnie między Będzinem a Mierzęcicami i dowiedziałem
się od Niego, że autobus jest z 1977 roku. Już wtedy pomyślałem, że
niegłupim pomysłem będzie zrobić mu "srebrne urodziny" i
udało mi się zarazić Zarząd. W międzyczasie dowiedziałem się też,
że autobus jest zarejestrowany do 9 maja 2002 roku, w związku z tym
z ewentualną imprezą należy się śpieszyć. W grudniu skontaktowałem
się z właścicielem rzeczonego wehikułu i o mało w czarną rozpacz nie
wpadłem, gdy usłyszałem, iż na razie nie można nic powiedzieć, gdyż
to jeszcze dużo czasu zostało, a poza tym nikt nie wie, czy staruszek
przetrzyma zimę. Jednak podjęto decyzję o ustaleniu terminu imprezy
na 24 marca 2002 roku i wyznaczono mnie do przeprowadzenia niezbędnych
czynności organizacyjnych.
Zadanie to wcale nie było proste, zważywszy na dwie rzeczy. Po pierwsze,
autobus ten należy do prywatnego przewoźnika wykonującego przewozy
na zlecenie MZKP, a jak dotąd KMTM nie miał praktycznie żadnych doświadczeń
z prywatnymi przewoźnikami. Po wtóre zajezdnia znajduje się na końcu
świata i trzeba się nieźle nagimnastykować, by tam trafić. Najważniejsze
jednak, że wszystko się dobrze skończyło i było już wiadomo, że impreza
dojdzie do skutku. Jedynym czynnikiem, który mógł nam pokrzyżować
plany, byłaby awaria MANa, jednak tak się na szczęście nie stało.
Niestety, z uwagi na fakt zbyt dużego kosztu podsyłu autobusu do Katowic,
zdecydowaliśmy się na wariant mieszany, tj. część trasy pokonaliśmy
autobusami liniowymi, a część autobusem specjalnym.
Pogoda się tego dnia zapowiadała niespecjalnie przyjazna. O 10:53
wsiedliśmy w autobus Jelcz M11 o numerze taborowym 2439, obsługującym
tego dnia linię 61. Autobus przeszedł niedawno naprawę główną, podczas
której otrzymał m.in. plastikowe siedzenia i wyświetlacze. Tą linią
dostaliśmy się do Będzina, gdzie wysiedliśmy przy stadionie miejscowego
klubu "Sarmacja". Tam też spotkaliśmy się z maruderami,
którzy nie mogli zdążyć na wycieczkowy 61 i przyjechali do Będzina
innym transportem. Dołączyli też miłośnicy z Zagłębia, którym bliżej
było do Będzina. Po dłuższej chwili czekania zza zakrętu wyłonił się
kolejny Jelcz M11. Ten autobus modernizację przeszedł nieco wcześniej
i wyposażony był jeszcze w tradycyjne siedzenia ze skaju i filmy na
rolkach, lecz przednia górna krawędź była ścięta. Linią 269 jechaliśmy
przez Łagiszę, obok elektrowni, by wydostać się z Będzina do Sarnowa.
W tej miejscowości autobus wyjechał na drogę krajową nr 86. Po minięciu
Goląszki i przejechaniu jeszcze odcinka dwupasmówki autobus skręcił
w lewo do Kuźnicy Warężyńskiej. Na mnie duże wrażenie zrobił odcinek
przed Warężynem, gdzie droga wspina się na pozostałość lodowca, czyli
morenę. Dalej autobus przemierzał dziarsko pola i łąki aż dojechaliśmy
do skrzyżowania na południowym krańcu Przeczyc. Przez Przeczyce droga
wiedzie wzdłuż zalewu, jednak z oddali niewiele było widać. Ciekawostką
może być fakt, iż praktycznie każda droga w tamtym rejonie pokryta
jest siecią komunikacji miejskiej - głównie linie 225-1 i 225-2 w
swych licznych kursach wariantywnych przemierzają podsiewierskie bezkresy.
W końcu dojechaliśmy do północnego końca Przeczyc, gdzie wydostaliśmy
się na jakąś bardziej cywilizowaną drogę. Po dojechaniu pod Urząd
Gminy w Mierzęcicach autobus skręcił w prawo. Jechaliśmy przez pole,
a wzdłuż horyzontu rysowała się długa smuga lasu. Po przecięciu lasu
droga z Mierzęcic do Zadzienia krzyżuje się z jakąś tak bardzo lokalną
drogą, że za bardzo nie wiem, jak ją opisać. W każdym razie właśnie
na tej krzyżówce wysiedliśmy z 269 i ruszyliśmy na spotkanie PRZYGODY.
A przygoda była tuż-tuż...
Po krótkim marszu musieliśmy skręcić, a po chwili ukazała nam się
rzeczona zajezdnia. Dojazd do niej zapewniała droga gruntowa, a na
zajezdnię składał się plac postojowy oraz hala. W czasie imprezy hala
zajęta była przez będący w trakcie naprawy głównej autobus Jelcz M11
(ex-Kraków-22097). Szkielet autobusu był już pomalowany na biało i
czekał tylko na zielone pasy. Jeżeli MAN, którym później pojechaliśmy
do Bytomia, nie został wyrejestrowany 9 maja 2002, to ze słów właściciela
wynikało, że też zostanie przemalowany na biało-zielono. W momencie
naszego przybycia akurat trwało mycie innego autobusu, Ikarusa 260,
również o krakowskim rodowodzie. Klubowicze rozeszli się po kątach
i obejrzeli to, co stało w zajezdni - wiele tego nie było: samochód
ciężarowy Star 200 bez kabiny oraz szkielet autobusu Jelcz M11. Poprosiliśmy
o otwarcie bramy hali, by sfotografować czoło remontowanego autobusu
ze stojącym nieopodal kombajnem rolniczym. Okazało się też, że hala
nie była niegdyś bunkrem (co wcześniej posądzałem), lecz kurnikiem.
Po obfotografowaniu wszystkiego, co się tylko dało, licznie stawieni
miłośnicy zajęli miejsca w autobusie. Część osób chciała jednak uwiecznić
na kliszy nasz wyjazd i dlatego niektórzy wsiedli już za bramą zajezdni.
Pierwszy fotostop miał miejsce już po chwili, na pętli Mierzęcice
Magazyny. Jest to swoisty paradoks, gdyż przystanek ten, będący końcowym
dla linii 225-1, 225-2 i 179 jest na żądanie! Akurat odbywała się
podmiana wozów, skutkiem czego mieliśmy w kadrze całość będącego w
ruchu taboru jednego przewoźnika, gdyż obok grzecznie ustawił się
nasz MAN. Kolejny fotostop odbył się dokładnie jeden przystanek dalej.
Dostrzegłszy w oddali coś kremowo-czerwonego, wydałem z siebie okrzyk
radości, a pozostali uczestnicy wyprawy potwierdzili mój zachwyt,
gdy okazało się, że na pętli przy mierzęcickim dworcu kolejowym stoi
prześliczny Jelcz 120M w bardzo tradycyjnych barwach. Uroku dodawał
mu numer taborowy namalowany od tradycyjnego szablonu pamiętającego
jeszcze czasy WPK. Po wycofaniu 17-tki obok naszego MANa słychać było
tylko odgłos przewijania flimu i zwalniania przesłony. Z dworca pojechaliśmy
jedyną możliwą drogą do skrzyżowania w Nowej Wsi. Po przejechaniu
kawałka drogą Zawiercie - Tarnowskie Góry odbiliśmy znów na północ,
w kierunku Pyrzowic. Niestety, niemożliwy jest przejazd tuż przy lotnisku,
więc musieliśmy już przed przejazdem kolejowym skręcić w kierunku
Ożarowic. Przejechaliśmy przez centrum wsi Pyrzowice i pojechaliśmy
wprost na zachód ulicą Kolejową. Tuż przed przekroczeniem torów kolejowych
po prawej stronie ujrzeliśmy dwa znaczniki W-4 - jedyną pozostałość
po przystanku kolejowym Ożarowice.
Zaraz po przekroczeniu torów skręciliśmy w lewo i przez Podłączną
dotarliśmy do kolejnego fotostopu - ominęliśmy przy tym kolonię Przysieki
jadąc w Podłącznej prosto. Na końcu tego prostego odcinka autobus
zatrzymaliśmy przed rozstajem, by udać się na fotostop. Przeszliśmy
za przejazd kolejowy i zeszliśmy ze wzgórka. Między polami ciągnęła
się miedza i właśnie z niej postanowiliśmy pstrykać zdjęcia. Autobus
wolniutko najeżdżał na nieużywany przejazd kolejowy i pięknie ustawił
się na równi z krzyżem św. Andrzeja. Krajobraz upiększały topole,
rosnące w równym rzędzie wzdłuż dawnej linii kolejowej. Po zrobieniu
zdjęć wsiedliśmy do autobusu i pojechaliśmy do Brynicy. W centrum
Brynicy również uwieczniliśmy bytność MANa, podczas wyjazdu od strony
Ożarowic i na tle remizy OSP. Z Brynicy droga ciągnie się przez bardzo
długi las, gdzie w pewnym miejscu zatrzymaliśmy się. Okazją do zrobienia
zdjęć były resztki śniegu tu i ówdzie, a dodatkowo, dla chętnych,
za przednią szybą autobusu pojawiła się m.in. tablica linii 461. Po
zrobieniu zdjęć dziarsko ruszyliśmy do Świerklańca. Bez zatrzymywania
sie przejechaliśmy przez tę gminę i dopiero przed Radzionkowem autobus
zatrzymał się. Tym razem mieliśmy znacznie dłuższą drogą do przebiegnięcia,
a i ruch był większy niż na sielskich obszarach gmin MZKP. Nie zwlekając
rozstawiliśmy się za przejazdem kolejowym w Radzionkowie i zrobiliśmy
całą serię zdjęć autobusu MAN SÜ240 na tle nastawni RK1. A na nastawni
- żadnego szpreja! Podjechaliśmy też pod dworzec w Radzionkowie, by
uwiecznić bytność naszego jubilata także przed dworcowym budynkiem.
Przejazd przez Radzionków jest o tyle ciekawy, że przy centrum kultury
"Karolinka" jedzie się topolową aleją, a dalej ulicą o nawierzchni
brukowanej. Zatrzymaliśmy autobus przy placu, na którym odbywają się
targi w Radzionkowie i przeszliśmy za most. Most kolejowy przy stacji
Radzonków Rojca jest doprawdy imponujący. Szkoda, że pogoda przestała
dopisywać, jednak i tak wyjeżdżający spod mostu zabytkowy autobus
robi wrażenie. Dalej jechaliśmy drogą w kierunku obwodnicy Bytomia,
na którą dostaliśmy się niedaleko dworca w Szarleju. Z obwodnicy zjechaliśmy
zaraz w kierunku centrum Bytomia. Tamtejsze okolice robią przygnębiające
wrażenie - szkody górnicze, w oddali hałdy i różne nasypy, rozwalające
się altanki zaniedbanych ogródków działkowych... Minęliśmy Jelcza
M11 z PKM Bytom, kierowcy radośnie sobie pomachali i już po chwili
byliśmy na skrzyżowaniu ulic Piekarskiej i Powstańców w Bytomiu.
Kierowca poczynił manewry, by ustawić autobus równolegle do oczekujacego
na odjazd tramwaju linii 38. Wcale nie było to takie proste, gdyż
jechaliśmy autobusem nieco dłuższym od Jelcza M11 czy Ikarusa 260.
Do zrobienia zdjęcia wykorzystaliśmy oryginalne tablice z ZKT-3 oznaczające
"zatramwaj" na linii 38. Na szczęście wozownia na Stroszku
udostępniła stary kwadrat poc. 381, dzięki czemu autobus prezentował
się niezwykle efektownie. Już wcześniej ustalone zostało, że tego
dnia na linię 38 wyjedzie wagon 954, by mieć na zdjęciu równocześnie
najstarszy liniowo wykorzystywany tramwaj i takiż autobus. Po zrobieniu
zdjęć rozstaliśmy się z dwudziestopięciolatkiem i w dalszą drogę udaliśmy
się poczciwą N-ką. Kierowca pomachał nam na pożegnanie i raźno ruszył
w drogę powrotną. Dojechaliśmy do drugiego końca ul. Piekarskiej i
tam zakończyliśmy imprezę.
Podsumowując, mimo braku jakichś oszałamiających fajerwerków imprezę
należy ocenić pozytywnie. Klimat "wsi spokojnej, wsi wesołej"
dało się wyraźnie odczuć, jazda jako "zapociąg" na odcinku
Mierzęcice - Ożarowice oraz leśne ostępy miedzy Brynicą a Ostrożnicą
- wszystko to nadało kolorytu imprezie. I oczywiście jedyny w swoim
rodzaju MAN SÜ240, który niegdyś pokonywał trasy w pobliżu Hannoveru...
W tym miejscu chciałbym w imieniu Klubu złożyć podziękowania dla
pana Tadeusza Sroki za pozostawienie do dyspozycji jubilata, co umożliwiło
nam zorganizowanie imprezy.
Relację sporządził: Bartosz Mazur. | |
| fot. Piotr Lustyk | Jubilat na terenie zajezdni w Mierzęcicach |
| fot. Piotr Lustyk | Uczestnicy wycieczki |
| fot. Piotr Lustyk | Spotkanie na pętli Mierzęcice Magazyny |
| fot. Piotr Lustyk | Przed dworcem kolejowym w Mierzęcicach |
| fot. Piotr Lustyk | Cisza, spokój, pola, miedza... |
| fot. Piotr Lustyk | Fotografowie w akcji |
| fot. Piotr Lustyk | Na przejeździe kolejowym w Radzionkowie |
| fot. Piotr Lustyk | Pod mostem kolejowym w Radzionkowie |
| fot. Bogusław Molecki | Dworzec Radzionków |
| fot. Piotr Lustyk | Dwaj staruszkowie na służbie |
|