5 lutego z samego rana, na peronie II dworca kolejowego w Sosnowcu
spotkała się grupka zapaleńców, którzy pomimo niezbyt miłej pogody
mieli chęć pojeździć sobie liniowymi tramwajami. Grupa składała się
z 4 przybyszów z zagranicy (a konretnie z Warszawy), poza tym dwóch
Hanysów i jeden Gorol.
Dworzec w Sosnowcu jest aktualnie w przebudowie, więc mieliśmy
okazję naocznie się przekonać, że wyjść z peronu II to wcale nie
taka prosta sprawa. Najpierw zwykłe przejście podziemne, ale
prowadzące na peron I, później wnęka w ścianie budynku, jakieś
kręte schodki i dopiero jesteśmy w holu, a potem jeszcze trzeba
obejść teren budowy, by dostać się do przystanku tramwajowego.
Linia tramwajowa na ul. 3 Maja też jest obecnie nietypowa, bo
przez pewien odcinek tramwaje jadą lewym torem (ruch w drugą stronę
jest zawieszony). O godzinie 9:19, minutę spóźniony, nadjechał
pociąg 275 (2*105Na, #500+499), którym wyruszyliśmy w trasę.
W drugim wagonie tylny pojemnik na numer linii się nie zamykał
i co chwilę radość jazdy mącił huk otwierającej się klapki
z tegoż pojemnika (o dziwo, tabliczka z numerem była - nikt
sobie nie wziął :)). W okolicach Ronda Ludwik w wagonie pojawiło
się dwóch kanarów. Nasi zagraniczni goście byli wyposażeni
w bilety pięciodniowe, reszta tubylców w miesięczne,
jednak nasz kolega Andrzej miał pecha, bo zapomniał wpisać
na bilecie imię i nazwisko. Poza tym legitymował się on
również biletem pięciodniowym (pozostałym po nieprzybyłym
uczestniku), ale kanarzy byli bardzo zawzięci i stwierdzili,
że bilet jest nieważny. Wypisali kwitek, co skomentowaliśmy
gromkim śmiechem, gdy wyszli. Po drodze goście delektowali
się widokami pól i torów kolejowych na trasie do Kazimierza.
Na pętli mieliśmy minutę postoju i z powrotem.
Dotarliśmy do Trójkąta w Dańdówce, gdzie nastąpiła przesiadka
na tramwaj linii 26 (poc.2610, 105Na #450). Po drodze, jeszcze
nie dawno, byłaby atrakcja w postaci ś.p. skrzyżowania kolejowego
pod prądem, ale cóż - koleje piaskowe się zwijają (w sensie
dosłownym...). Po przekroczeniu mostu nad Przemszą wszyscy
(poza Andrzejem) odetchnęli z ulgą ;-P.
W Mysłowicach szybkie skomunikowanie z 1405 (2*105Na, #599+600)
i jedziemy na zachód. Krzywe tory na ulicy Świerczyny były
zapowiedzią ciekawych wrażeń w dalszej części dnia. Mijając
Szopienice i Zawodzie dotarliśmy do Katowic i mieliśmy dylemat:
na którym przystanku przesiąść się na linię 13? Wybraliśmy
Pętlę Słoneczną. Przed przyjazdem 13-tki na pętli zjawił
się skład 2*105Na linii 16 pomalowany (a raczej obklejony)
w barwy Millenium i wszyscy zgodnie stwierdzili, że zalepianie
szyb w tramwajach bzdurnymi reklamami to idiotyzm.
Przyjechał pociąg 131 (2*105Na, #726+727) i pomknęliśmy
do Siemianowic. Na odcinku Alfred-Ficinus niektórzy zatykali
uszy z powodu hałasu jaki wydawała stopiątka na tym odcinku.
Na Placu Skargi rzut oka na ostatni na śląskiej ziemi
słupek z literką "T" i wsiadamy do pierwszej stodwójki w dniu
dzisiejszym. Był to wagon #231. Po drodze rozpoczęło się
zgłębianie tajemnic śląskich systemów jednotorowych (głównie
sztywnego rozkładu i kluczyków ze skrzyneczkami, jednak aż do
końca wycieczki nikt z tego nic nie pojął. Po dotarciu do
Placu Hutników czekała nas prawie półgodzinna przerwa w podróży.
Po chwili przyjechał pociąg 173 obsługiwany przez czerwoną
stodwóję #157 i pomknęliśmy do Chebzia. Na ulicy Wolności
oczywiście zachwyt naszych zagranicznych gości nad deptakiem,
a potem wątpliwości dlaczego na dalszym odcinku jest jeden tor,
a nie dwa? Odpowiedź: "a po co dwa skoro jeden wystarcza?"
musiała wystarczyć.
Park Mijanka w Świętochłowicach to kolejny ciekawy mijany
obiekt. Później rozpoczęła się dyskusja nad tym ile procent
szyny w torze linii 17 na łuku w Łagiewnikach jest w Bytomiu,
a ile w Świętochłowicach ...i jak zwykle wyszły na wierzch
absurdy taryfy strefowej... Jako pociąg prowadzący pociąg
następny (czyli 11-tkę) od Lipin doczłapaliśmy się do
najwspanialszej śląskiej pętli, jednak nie mieliśmy tam
zbyt dużo czasu, gdyż nasza 18-tka odjeżdżała minutę po
naszym przyjeździe. Udało mi się jeszcze zakupić bilet za
3,00 wydany przez PKT (a przypomnijmy, że takie bilety są
już wycofywane). Pociąg 182 było to 105N #362. Pod wiaduktami
na Chebziu, przez mijanki Rudy Południowej (gdzie znów
niektórzy próbowali załapać o co chodzi w tych skrzyneczkach,
przez Rudę, Bobrek i Szombierki dotarliśmy do dworca
tramwajowego w Bytomiu na Placu Sikorskiego.
Stąd szybciutko na piechotkę pod Kościół św. Trójcy i
czekamy aż podjedzie 38. Pociąg 381 (innego nie ma...)
tego dnia obsługiwany był przez N-kę #1118 (czyli tą
z Alstomem na burtach...). Załadowaliśmy się i wio
Piekarską do góry. Przy Domu Pogrzebowym (lub jak kto
woli przy Stacji Ruchu) wypiliśmy szampana (bezalkoholowego
oczywiście ;))) za zdrowie młodej solenizantki,
czyli córki naszego kolegi z Warszawy - Agaty, która
miała akurat imieniny. Pan motorniczy nie chciał spełnić
toastu, gdyż jak swierdził, nie wierzy, że to jest
bezalkoholowe (wolał swoją herbatkę). Po odbyciu planowego
postoju ruszyliśmy z powrotem.
Z Placu Sikorskiego pojechaliśmy pociągiem 82 (105Na, #362)
do Dąbrówki Wielkiej powodując 50-procentowe zwiększenie
potoków pasażerskich w tym kursie, na pętli sympatyczny
motorman poczekał minutę, aż porobimy zdjęcia i pojechaliśmy
z powrotem. Po dotarciu na Plac Sikorskiego bardzo miła pani
regulatorka zrobiła nam pamiątkowe zdjęcie przy czerwonej
stopiątce stojącej jako rezerwa na tym największym śląskim
dworcu tramwajowym.
Pojechaliśmy teraz na Stroszek pociągiem 192 (2*105Na,
#713+714). Na pętli mieliśmy tą (nie)przyjemność spotkać
Jelcza M11 z najbiedniejszej firmy komunikacyjnej, czyli
PKM Świerklaniec...;)). Wróciliśmy z powrotem do Bytomia
i stamtąd pociągiem 705 (102Na, #175) ruszyliśmy do Piaśnik.
Po drodze obawialiśmy się, czy zdążymy na przesiadkę, bo
motorman coś strasznie oszczędzał tramwaj. Ale udało się
i składem stopiątek #678+677 na linii 11 (poc.115)
przyjechaliśmy na Metalowców. Tam akurat kończył zawracanie
bytomski skład 2*105Na, który wykoleił się chwilę wcześniej.
Po zbadaniu śladów hamowania na betonie wagonów wąskotorowych
na torze testowym Konstalu podeszliśmy pod bramę i naszym oczom
ukazał się wagon 116Na/2 stojący za bramą. Do Katowic
wróciliśmy pociągiem 4102 (2*105Na, #490+491). Tutaj
towarzystwo się rozeszło do domów (=na tramwaj/autobus/pociąg)
i wycieczka się zakończyła (było to około 18:10).
Relację sporządził: Jakub Jackiewicz. |